4/04/2012

Rozmowy ze świeczką.

Nieuczucia zrodzone w chwilach uniesienia zaprzątają mi teraz głowę niezwykle natarczywie. Nie potrafię nawet upiec zwykłego ciasta bez nasuwających się skojarzeń ze zdarzeniami zaszłymi kilka nocy temu.
Lepiej by było gdyby nikt nie wiedział. Zamknęłabym się w sobie, porozmawiała ze świeczką, która jest zawsze taka radośnie optymistyczna kiedy dochodzi do naszych długogodzinnych konwersacji. Zawsze taka milcząca z uśmiechem.
Mówię jej jak czuję nadal dotyk. Ale nie czuję emocji.
Mówię jej jak tęsknię i nie mogę tęsknić, bo to wbrew mnie.
Mówię jej jak czuję się winna.
Mówię jej jak bardzo się boję straty, odrzucenia, zatracenia, osamotnienia, dobroci, poświęcenia. Zaufania.
Boję się zaufania.
Boję się że skrzywdzę.
Boję się wiedzy, że już nigdy nie będzie tak jak było.
Boję się kroku.

Niestety, niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz